Jeśli spytałbyś losową osobę o to, czy medycyna estetyczna ma coś wspólnego z branżą beauty, prawdopodobnie otrzymałbyś odpowiedź w stylu „Przecież to jedno i to samo”.
Medycyna czy beauty?
To powszechne przekonanie jest niestety efektem patologizacji rynku medycyny estetycznej w Polsce, wynikającym z braku odpowiednich regulacji i – tym samym – braku kontroli nad tym, czy osoby wykonujące takie zabiegi posiadają w ogóle do tego odpowiednie kwalifikacje. Czas na wyjaśnienie: medycyna estetyczna to nie branża beauty. To MEDYCYNA.
Dlaczego to takie ważne? Przede wszystkim, w medycynie estetycznej skupia się nie tylko na urodzie Pacjenta – tu się także go LECZY. Zabiegi takie jak:
– Redukcja blizn pooperacyjnych lub potrądzikowych
– Leczenie asymetrii twarzy spowodowanej paraliżem mięśni
– Leczenie bruksizmu lub bólu migrenowego poprzez zastosowanie toksyny botulinowej
– Terapia nadpotliwości
Są domeną medycyny estetycznej, tak jak KAŻDY inny iniekcyjny zabieg ingerujący w ciało Pacjenta – łącznie z tak przecież popularnym w salonach kosmetycznych modelowaniem ust.
Bezpieczeństwo, w razie powikłań
Każda procedura medyczna niesie ze sobą ryzyko powikłań. I tu kluczowy jest czas oraz medyczne kompetencje osoby, która przeprowadza zabieg. Powikłanie, takie jak reakcja alergiczna czy martwica, wymaga NATYCHMIASTOWEGO działania. Lekarz, jako jedyny, ma dostęp do niezbędnych narzędzi: może wypisać receptę na leki ratujące zdrowie, zastosować zestaw przeciwwstrząsowy czy wdrożyć inne procedury medyczne. Nie ma tu miejsca na próby i błędy, bo stawką jest ludzkie zdrowie, a czas odgrywa kluczową rolę.
Poczucie estetyki
Często można usłyszeć, że osoby bez wykształcenia medycznego mają „lepsze poczucie estetyki” niż lekarze, albo że ceny ich usług są „bardziej przystępne”. To błędne przekonanie, które warto rozwiać. Lekarz, zajmujący się medycyną estetyczną, nie tylko posiada wiedzę i doświadczenie medyczne, ale również często wykazuje się doskonałym wyczuciem estetyki oraz wysokimi umiejętnościami manualnymi – kluczowymi w tym zawodzie.
Nie oznacza to zatem, że lekarz musi ustępować wrażliwością artystyczną osobom bez kwalifikacji medycznych. Wręcz przeciwnie – to właśnie połączenie precyzji, wiedzy anatomicznej i umiejętności technicznych sprawia, że lekarz jest w stanie osiągnąć harmonijny, bezpieczny i naturalny efekt, dostosowany do indywidualnych potrzeb pacjenta.
Brak jasnych regulacji
Warto pamiętać o kluczowych różnicach między usługami oferowanymi przez lekarzy a tym, co proponuje szara strefa: - Wykwalifikowany lekarz pracuje na certyfikowanych preparatach i sprzęcie, znacznie skuteczniejszych niż ich kosmetyczne odpowiedniki, gwarantując maksymalne bezpieczeństwo zabiegu. - Wieloletnia edukacja i doświadczenie są fundamentem jego pracy – to coś, czego żadne „poczucie estetyki” – a już na pewno nie kursy weekendowe dla każdego – nie zastąpią. - Lekarz medycyny estetycznej ma umiejętności manualne i wiedzę medyczną, które pozwalają osiągnąć piękne efekty przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa i zdrowia pacjenta.
W szarej strefie przepisowej często działają osoby bez sumienia, wykorzystujące preparaty z nielegalnych źródeł, z użyciem sprzętów bez certyfikacji medycznej o oszukanych parametrach, bez świadomości ryzyka na jakie narażają swoich KLIENTÓW (bo nie są to pacjenci) lub wręcz mające taką świadomość, ale działające bez skrupułów.
Medycyna estetyczna to nie kosmetyka. To dział medycyny, który wymaga specjalistycznej wiedzy, umiejętności i odpowiedzialności. Warto o tym przypominać – zarówno Pacjentom, jak i tym, którzy próbują postawić znak równości między lekarską opieką a usługą beauty.
Dbajcie o swoje zdrowie i bądźcie ŚWIADOMYMI PACJENTAMI – ciało, zdrowie i życie macie tylko jedno.